fbpx

AOW to firma faktoringowa która od ponad 30 lat oferuje faktoring.

Sukces to radość z tego co się robi

Miarą sukcesu nie jest zasobność portfela, status społeczny czy zajmowane stanowisko. Ważne jest zadowolenie z tego, co się robi.

Julian Kinkel, prezes Agencji Obrotu Wierzytelnościami „Kinkel i Masłowski” Sp. z o.o.

Mówią o nim „klasyk”. Nie bez racji, bo gdy startował w branży w 1992 r., firmy zajmujące się obrotem długami można było policzyć na palcach jednej ręki.

Branży wierzytelności nie było w ręcznie sterowanej przez dziesiątki lat gospodarce, zdominowanej przez państwowe, czyli należące do wszystkich przedsiębiorstwa, bo jakichkolwiek długów po prostu wtedy nie mogło być. Tymczasem wolny rynek błyskawicznie zaczął zmieniać polską gospodarczą rzeczywistość, nie tylko poszczególne firmy, ale i wiele całych sektorów okazało się uwikłanych w liczne zobowiązania finansowe, których nie dawało się spłacić. Kto potrafił je dostrzec, mógł wygrać. I znaleźć swój sposób na życie.

„Pamiętam swoją pierwszą transakcję. Miałem fakturę, której nie zapłaciła w terminie jedna z hut stali. Mój zleceniodawca chciał ją zamienić na rekompensacyjną dostawę blachy z tej huty, ale jej dyrektor wyśmiał ten pomysł. Udało się jednak znaleźć firmę będącą odbiorcą produktów tej huty zainteresowaną zapłacić za ich dostawę taniej niż zwykle, bo przecież dług kupuje się z odpowiednim dyskontem. I tak to się zaczęło” wspomina Julian Kinkel.

Powstanie rynku obrotu wierzytelnościami było odpowiedzią na popyt zgłaszany przez niektóre podmioty gospodarcze. Wysokie wówczas stopy procentowe spowodowały, że przedsiębiorstwa zaczęły poszukiwać tańszych źródeł finansowania. Ich menedżerowie wpadli na pomysł, że można przecież stosować odroczoną zapłatę za sprzedawany towar, a więc wykorzystywać powszechny dziś kredyt kupiecki. W owym czasie jednak stosowanie tego instrumentu łączyło się z wyraźną nieefektywnością informacyjną rynku, był problem oceny wypłacalności dłużników. W dodatku nie było jeszcze wypracowanych procedur egzekucji należności, co w sumie spowodowało słynne zatory płatnicze. Huty i kopalnie regularnie opóźniały płatności swoim kooperantom. Ci z kolei dla znalezienia gotówki gotowi byli sprzedać niezapłacone faktury i noty odsetkowe. Nabywcy wchodzili do grona nowo powstałych prywatnych przedsiębiorstw, które cierpiąc na brak pieniędzy, znalazły na rynku wierzytelności doskonały instrument pozwalający zwiększyć przepływ kapitału od starych firm państwowych do nowych prywatnych.

Z perspektywy czasu wydaje się to oczywiste. Ale nie w tamtym okresie dla asystenta w Instytucie Chemii i Metalurgii Pierwiastków Rzadkich Politechniki Wrocławskiej, który zrezygnował z pracy naukowej, bo po prostu w taki sposób nie mógł utrzymać rodziny. Potem pracował w fabryce wytwarzającej taśmociągi dla kopalni w Turoszowie jako technolog zabezpieczeń antykorozyjnych, a także w laboratorium analitycznym w szpitalu rejonowym. Zniechęcony kiepskimi perspektywami wyemigrował do Kanady. Nie zastanawiał się jednak nad powrotem do kraju.

„Po zmianie ustroju w Polsce dostałem propozycję od brata, który założył hurtownię stali pod Częstochową, aby pomóc mu w prowadzeniu prywatnej firmy. Przystępując do pracy z wierzytelnościami, nie miałem żadnego doświadczenia, ale atuty w postaci czterech lat spędzonych na Zachodzie, gdzie zapoznałem się z zasadami funkcjonowania wolnego rynku. Nie dziwiło mnie wiele rzeczy, które jak zauważyłem były niezrozumiałe dla dyrektorów i księgowych w państwowych zakładach przemysłowych” mówi J. Kinkel.

Gdy pytam o źródła sukcesu, zdecydowanie odpowiada, iż podstawowym warunkiem jest umiejętność uczenia się. Nie uważa siebie za pracoholika, ale równocześnie twierdzi, że bardzo ważne jest podejście do pracy. Uważa, że miarą sukcesu nie jest zasobność portfela, status społeczny czy zajmowane stanowisko. Ważne jest zadowolenie z tego, co się robi.

Słynie z wiarygodności. Oczywiście nie on jeden, bo cała branża cywilizuje się coraz szybciej, ale jako jeden z jej prekursorów na rynku wypracował taki model działania, który stawiany jest za wzór dla wchodzących do tego trudnego zawodu. Do kanonów tego modelu należy rzetelna ocena pracowników i dbałość nie tylko o interesy własnej firmy, ale i klientów. Może zresztą jego dobra opinia w branży wynika z tego, że nikt nie chce z nim zadzierać, bo w gromadzonej przez siebie kolekcji broni, począwszy od średniowiecznej, po prawie współczesną, ma dziesiątki mieczów, łuków, szabli, rapierów, karabinów skałkowych, strzelb i innych przedmiotów utrudniających nieco racjonalną wymianę zdań.

Marek Matusiak

Gazeta Prawna – Firma i Klient, nr 210 (1319) z 26 października 2004
www.gazetaprawna.pl