Rozmowa z Julianem Kinkelem, członkiem zarządu Polskiego Związku Windykacji
Mamy wprawdzie rozmawiać o przyszłości, ale korci mnie rozpoczęcie pytaniem o źródła powstania rynku wierzytelności w Polsce.
Ma to swoje uzasadnienie, bowiem nawet nie wszyscy specjaliści działający dziś na tym rynku uświadamiają sobie, iż powstał on dopiero w 1990 roku, a tak naprawdę większe transakcje zaczęto zawierać rok później. Dotyczyły one długów branży górniczej i hutniczej. Prywatne hurtownie obracające węglem i stalą kupowały towary w kopalniach i hutach z określonymi terminami płatności.
Następnie kupowały od innych firm państwowych wierzytelności, które te posiadały w stosunku do kopalń i hut, i dokonywały potrąceń. A że w grę wchodziły jeszcze ustawowe odsetki za przekroczenie terminu realizacji zobowiązań, więc dla firm obrotu wierzytelnościami był to niezły interes.
Popyt na wierzytelności z tych dwu branż spowodował pojawienie się firm gromadzących oferty sprzedaży dla zainteresowanych potrąceniami. Rozliczenia przy zastosowaniu wierzytelności szybko objęły przemysł lekki, spożywczy, transport. I tak to się zaczęło.
Dominacja wspomnianych dwóch sektorów gospodarki w obrotach na rynku długów już dawno się jednak skończyła.
Rynek zmienia się nieustannie, a właściwie, zaczyna ewoluować w kierunku normalnych rynków działających w krajach Europy Zachodniej. Wierzytelności konsumenckie, a więc związane z brakiem opłat rachunków telefonicznych, ryczałtów za korzystanie z telewizji satelitarnej lub kablowej, telefonii komórkowej, parkingowych opłat mandatowych, a także spłaty kredytów konsumpcyjnych, trafiły na nasz rynek dopiero w 2000 roku. I choć dziś zdecydowanie dominują nad wierzytelnościami przemysłowymi, to jednak jeszcze bardzo daleko nam do, dajmy na to, rynku brytyjskiego, gdzie stanowią one 75 proc. obrotów.
Na jaką kwotę można oszacować wartość rynku wierzytelności w Polsce?
Tego typu obroty nie są w Polsce ewidencjonowane. W innych krajach stosunkowo łatwo można znaleźć odpowiedź na takie pytanie. Na przykład w Niemczech w 2002 roku wartość zleceń windykacyjnych wynosiła 22 mld euro, w Wielkiej Brytanii 20 mld funtów, w Belgii 810 mln euro, w Szwajcarii 715 mln franków.
Tymczasem w Polsce jest to, przynajmniej na razie niemożliwe, bowiem nie ma wypracowanych instrumentów, na podstawie których można w miarę precyzyjnie określić szacunkową wartość obrotów na rynku. Mam nadzieję, że nasz Związek stanie na wysokości zadania i już niebawem dopracujemy się odpowiednich mechanizmów.
Oczywiście można się już dziś pokusić o oszacowanie wartości zawieranych transakcji na rynku wydaje mi się, że zamykają się kwotą 5 mld zł rocznie. Ale są to mało wiarygodne dane. Znacznie łatwiej było przeprowadzać takie wyliczenia wówczas, gdy obowiązywały rekompensaty. Tego typu rozliczenia w całym przemyśle ciężkim wynosiły 230 mld zł rocznie.
Rynek obrotu wierzytelnościami rozwija się, co oznacza, iż rośnie liczba podmiotów zajmujących się tego typu działalnością.
Per saldo chyba nie. Oczywiście powstają coraz nowe przedsiębiorstwa, także osoby fizyczne podejmują takie usługi, ale równocześnie sporo istniejących zawiesza lub likwiduje swoją działalność. Taki stan będzie się zapewne utrzymywał przez kilka lat, ale potem nastąpi konsolidacja rynku.
Kto na nim działa?
Wyodrębniłbym cztery główne grupy podmiotów. Z jednej strony są to zagraniczne firmy, działające u nas na bazie swoich central zlokalizowanych w różnych krajach. To firmy o znacznych zasobach kapitałowych, licznych powiązaniach międzynarodowych, oprócz windykacji długów zajmujące się ubezpieczaniem kredytów lub prowadzące wywiadownie gospodarcze. To nieliczna grupa podmiotów.
Zdecydowaną większość stanowią firmy polskie, z rodzimym kapitałem, w przeważającej mierze zajmujące się windykacja długów, a po części co przede wszystkim dotyczy podmiotów o najdłuższym stażu, także obrotem wierzytelnościami. Najlepsze z tych firm są już obecnie obiektem zainteresowania funduszy inwestycyjnych, jak również podobnych przedsięwzięć z Unii Europejskiej.
Do trzeciej grupy należą drobne firmy lokalne, działające wyłącznie w danym regionie, nigdy zaś na skalę krajową. Tych jest najwięcej i największa jest wśród nich fluktuacja. Natomiast do czwartej, kancelarie prawne, które zajmują się głównie windykacją sądową.
Czy oznacza to, że właśnie one mają najmniejsze szanse przetrwania?
Nasz rynek jest na tyle obszerny, że przedstawiciele każdej z tych grup znajdą dla siebie miejsce. Choć oczywiście nie wszyscy.
Najmniej zmian przewiduję w grupie firm międzynarodowych. Te, które weszły do Polski, z pewnością będą rozwijać swą działalność, zwłaszcza po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, gdy zwiększy się windykacja długów od zagranicznych partnerów handlowych.
Wśród polskich firm z pewnością będą się rozwijały te, które stawiają na windykację konsumencką, ale taka działalność wymaga kolosalnych nakładów inwestycyjnych, głównie na infrastrukturę informatyczną. Natomiast wśród zajmujących się wierzytelnościami przemysłowymi już niebawem zacznie obowiązywać większa niż dotychczas specjalizacja, a wykup wierzytelności ściśle będzie się łączył z factoringiem. Kto nie spełni tych warunków wypadnie z rynku.
Z kolei dla firm regionalnych i kancelarii prawnych zawsze znajdzie się racja bytu. Zarówno te pierwsze, jak i drugie pracować będą w ścisłym współdziałaniu z dużymi firmami, czy to jako podwykonawcy, czy też, jak w przypadku kancelarii, przejmujący sprawy wymagające procedury sądowej.
Ale o pozostaniu na rynku decydować będzie przede wszystkim jakość świadczonych usług. Równocześnie musi zostać przełamana atmosfera niejasności i podejrzliwości albo wręcz zła opinia o firmach windykacyjnych. Polski Związek Windykacji musi o to zadbać z najwyższą stanowczością. Już sama przynależność do Związku powinna stać się gwarancją uczciwości i kompetencji, to uważam za nasze zadanie docelowe.
Z deklaracji wynika, iż PZW chce działać zarówno w interesie swoich członków, jak i coraz liczniejszych klientów.
Wśród swoich celów Związek akcentuje działania na rzecz kształtowania i upowszechniania zasad etyki w branży windykacyjnej. Wprawdzie nie jest to pierwsza tego typu inicjatywa, ale z uwagi na potencjalny zasięg działania PZW można mieć nadzieję, iż zakończy się ona powodzeniem. Bo, jak wspomniałem, potrzeba unormowania dotychczasowej praktyki jest bezdyskusyjna.
Obecnie wierzyciele spotykają się z ofertami dziesiątków firm windykacyjnych i doprawdy trudno ustalić, czy zgłaszająca się firma jest profesjonalna, uczciwa i działa zgodnie z prawem. W konsekwencji może to prowadzić do oddania wierzytelności w ręce firmy niewiarygodnej, a wówczas zamiast odzyskania pieniędzy można spodziewać się dalszych kłopotów.
Jakich?
Do najczęściej powtarzających się problemów z niesolidnymi firmami windykacyjnymi należy brak rozliczenia ze zwindykowanych pieniędzy, niezamknięcie organizowanej kompensaty, wprowadzanie niekorzystnych dla wierzyciela klauzul w umowach ograniczających ich prawa (na przykład do odstąpienia od umowy), a także nieudolnie prowadzona windykacja powodująca stratę czasu i pogorszenie możliwości odzyskania należności.
Dwa pierwsze punkty można zaliczyć do kategorii wyłudzenia lub oszustwa, czyli oprócz naruszenia norm etyki zawodowej mogą stanowić przestępstwo, natomiast dwa kolejne stanowią naruszenie norm etyki zawodowej.
Czy można temu zaradzić?
Aby chociaż częściowo ułatwić potencjalnym klientom poruszanie się na rynku usług windykacyjnych i obrotu wierzytelnościami, PZW dąży do skupienia w swoich szeregach profesjonalnych firm działających zgodnie z prawem oraz przestrzegających zasad etyki zawodowej. Związek nie ma oczywiście bezpośredniego wpływu na postępowanie zrzeszonych w nim firm, jednak każdy jego członek akceptuje i zobowiązuje się te normy przestrzegać. W zamian otrzymuje pisemną rekomendację, na którą może się powoływać w kontaktach z klientami.
Informacje o ewentualnych naruszeniach wspomnianych zasad spływają do PZW za pośrednictwem wszystkich członków mających codzienny kontakt z setkami klientów.
W wypadku uzyskania informacji o nieprawidłowościach Zarząd wzywa daną firmę do zmiany postępowania, a w razie braku reakcji podejmuje działania prowadzące do usunięcia ze Związku. Następująca w ten sposób weryfikacja może stworzyć mechanizm eliminujący z szeregu PZW firmy nierzetelne i ułatwiający klientom dostęp do uczciwych firm.
Gazeta Prawna – Gazeta Gospodarcza – nr 21 (1130) 30 stycznia-1 lutego 2004
www.gazetaprawna.pl

Prezes Zarządu AOW Faktoring S.A. Absolwent Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Ukończył program EMBA na Uniwersytecie Warszawskim i University of Illions at Urbana – Champagne. Autor licznych publikacji na temat faktoringu. Od 2020 pełni obowiązki członka Komisja Etyki Polskiego Związku Zarządzania Wierzytelnościami.